Wczorajszy trening nie powiem, dał mi nieźle w kość. Myślałam, że padnę - po takiej przerwie, rocznej dokładnie w treningach piłkarskich, moja kondycja jest w opłakanym stanie. Na szczęście technicznie nie jest najgorzej, więc małymi kroczkami do przodu.
Nadal mam zakwasy po niedzielnym treningu na siłowni (klatka + triceps + barki ), ale czuję też już po wczoraj ciężkie nogi. Ale jakże to przyjemne uczucie znów być wykończoną przez treningi! Dziś znów będę zdychać na treningu, godzina 18 startujemy.
Jutro czeka mnie dzień pełen pracy, od 13 mam spotkania, ale mam nadzieję, że dam rade też zrobić jutro trening nóg na siłowni. Przez tą gorączkę najlepiej robić trening późnym wieczorem, ale ciężko mi się wyrobić z posiłkami. Piątek będzie w tym tygodniu dniem bez treningu, bo robimy rodzinnego grilla, który z kilku osób przerodził się w trzydziestoosobową imprezę.
Miłego dnia wszystkim :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz